Odsunęłam wszelkie wątpliwości i powoli zeszłam ze stopni na parking. Podeszłam do chłopaka. Opierał się o maskę wozy i kończył papierosa.
Wiele ludzi uważa, że zapach dymu jest okropny, lecz przy nim wszystko wydaje się być takie seksowne i męskie. Uwielbiam zapach jego perfum pomieszanych z dymem papierosowym. Często pokazuje mi sztuczki wypuszczania dymu. Zawsze potrafi mnie rozbawić.
Kocham go za to.
-Cześć.-podeszłam bliżej niego. Jego dłonie spoczęły na moich biodrach. Przyciągnął mnie do siebie i delikatnie a zarazem nachalnie pocałował. Gdy oderwaliśmy się od siebie spojrzałam w jego oczy. Wiernie mnie obserwowały.
-Chciałeś o czymś porozmawiać. O co chodzi?
Przeszłam do rzeczy, jeżeli mamy się rozejść niech to się dzieje jak najszybciej.
-Tak. Musisz to zobaczyć.-odsunął mnie i podszedł do drzwi kierowcy.-Wsiadaj.
Zrobiłam co mówił. Usiadłam w fotelu. Ruszyliśmy z piskiem opon. Zayn nie odezwał się ani słowem, dopóki nie zatrzymaliśmy się na jednym z wielu osiedli domków w Londynie. Tradycyjnie były to tak zwane szeregowce.
-Co my tutaj robimy?-zapytałam wysiadając z auta.
Zayn olał mnie. Podszedł do drzwi i wyjął klucze. Otworzył je. Odwrócił się do mnei i wyciągnął rękę. Podeszłam i chwyciłam się jej. On delikatnie ścisnął moją dłoń. Weszliśmy do środka.
Mały korytarzyk miał jasne ściany. Po prawej stronie zaraz obok drzwi były schody na piętro. Zayn poprowadził mnie dalej. Weszliśmy do otwartego pokoju, gdzie po lewej stronie mieściła się kuchnia z wysepką z czerwonych cegieł a po prawej mały salon z czarną kanapą, fotelem, stolikiem, a na przeciwnej stronie z telewizorem. Ściany miały biały kolor. Na parapetach okien poustawiane były kwiaty. Każdy cal tego pomieszczenia był idealnie stworzony dla mnie.
-Podoba ci się?-popatrzył na mnie.
-Oczywiście, jest cudownie. Ale... Zayn, co to za miejsce?
-Miałem oszczędności i wyremontowałem to mieszkanie. Odziedziczyłem je po mojej babci.-położył ręce na moje biodra i przyciągnął do swojego ciała.-Chciałbym, aby to było nasze mieszkanie.-patrzył prosto w moje oczy.
-Aa....-wzięłam wdech i spojrzałam prosto w jego oczy w których tliła się nadzieja.-Kocham cię, więc tak.-uśmiechnęłam się.
Przybliżyłam twarz do jego. Po chwili nasze usta się złączyły.
Odkąd skończyłam piętnaście lat co chwilę miałam jakiegoś chłopaka. W wieku siedemnastu lat straciłam dziewictwo z kimś, kto jak myślałam, naprawdę mnie kochał. Dopiero przy Zaynie odżyłam. Wszystko nabrało dobrej barwy. Wszystko stało się piękniejsze.
-Ciesze się. Kiedy będziesz gotowa oboje się tu wprowadzimy, dobrze?-pokiwałam głową w odpowiedzi delikatnie przygryzając wargę.
-Chodź, pokażę ci piętro. Co prawda nie jest jeszcze wyremontowane, ale mam nadzieję, że dokończe je przed wprowadzką.
-Pomogę ci, razem je wyremontujemy.-delikatnie ścisnęłam jego dłoń, w odpowiedzi uśmiechnął się do mnie. Ptworzył pierwsze drzi
-Tutaj jest sypialnia.
Weszłam do środka. Pomieszczenie było w jasnych kolorach już wyblakłych, Naprzeciwko wejścia było okno po prawej stało łóżko dwuosobowe a wokół łoża były szafy na ubrania. Było również lustro i niska szafka służąca jako komoda.
-Jest ślicznie.-popatrzyłam na mulata.
-Wiem, że może to nie są luksusy i nie jest tak dużo miejsca jak w twoim domu.
-Ey, ey, ey....-podeszłam do niego i złapałam za kołnierz kurtki.-Nie chcę takiego samego domu jaki był tam. Chcę małe, przytulne mieszkanie tylko dla nas. Tamten dom jest rodziców i za dużo w nim wspomnień,a ten będzie nasz. Tylko nasz.-uśmiechnęłam się.-Niepotrzebne mi salony do szczęścia tylko ty.-spojrzałam w jego oczy.
-A ja ciebie potrzebuję.-uśmiechnął się i delikatnie musnął moje usta.
-Drugie drzwi po prawej to łazienka. Też nie jest jakaś nowoczesna, ale remontowałem ją z tatą jakieś cztery lata temu.-dodał i wyszedł na korytarz.
Weszłam do łazienki.
Jasne płytki i wszelkie dodatki w jasnych odcieniach były idealnie dopasowane do dodatków w ciemniejszych kolorach. Po lewej stronie była mała pralka, obok ubikacja, naprzeciwko zlew, a na samym końcu wanna z zasłonami. Nad zlewem zawieszone bylo lustro z ciemnym obramowaniem i małą półeczką, a na niej wazonik z kwiatami. Po lewej stronie lustra powieszony był mały obrazek w czarnej ramce.
-Jest cudowna.-spojrzałam na Zayna.
Ten wyszedł z pomieszczenia i wrócił na korytarz.
-A to ostatni pokój. Nie wiem jeszcze do czego będzie służył.-spojrzał na mnie.
-Zobaczymy co przyniesie los.-uwiesiłam się na jego szyi.-Wiesz co, pokochałam ten dom. W końcu czuję, że mam miejsce na ziemi.
-A ja ciesze się, że będziemy razem mieszkać. Będę miał cię tylko dla siebie.-uśmiechnął się i mocno mnie przytulił.
-Zayn, ale mam prośbę.
-Tak?
-Chodźmy coś zjeść.-uśmiechnęłam się.
-Jasne. Ciesze się, że w końcu to zobaczyłaś.
Nic nie odpowiedziałam. Zeszliśmy na dół i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do auta i ruszyliśmy w stronę centrum.
Zatrzymaliśmy się w Nandos. Zamówiliśmy jedzenie. Po posiłku pojechaliśmy do mnie do domu. Zostawiłam torbę i inne rzeczy w moim pokoju i poszliśmy do salonu.
Zayn usiadł na kanapie a ja koło niego. Objął mnie ramieniem. Położyłam głowę na jego ramieniu. Włączyłam telewizor.
Znudzeni oglądaliśmy jakieś seriale, po czym do salonu weszli moi rodzice. Spojrzałam na zegar. Była dziewiętnasta.
-Cześć.-mruknęła mama.-Gdzie Jack?
-Nie wiem, nie jestem jego niańką.
-Ale powinnaś. Jesteś starsza, musisz go pilnować.
-Nic nie muszę.
-Nino.-ojciec spojrzał na mnie i Zayna.
-Słucham?
-Może podałabyś mnie i matce jedzenie?
-Zdawało mi się, że macie od tego służących.
-A mi się zdaje, że możesz to zrobić i odkleić się od tego chłopaka.
-Zaraz wrócę.-mruknęłam do Zayna i pocałowałam go w usta.
Rozłożyłam jedzenie, które zostawiła służba i nałożyłam im na telerze. Postawiłam je przed nimi na stole w jadalni i położyłam sztućce.
-Zjedzcie z nami.
-Jedliśmy już.-powiedziałam patrząc na matkę.
-Nina, będzie miło.-uśmiechnęła się w moim kierunku.
-Zayn.-powiedziałam i podeszłam do chłopaka.-Chcą zjeść z nami.
-Mam się zgodzić?-popatrzył na mnie.
-Niestety.-uśmiechnęłam się.
-Osz ty...-zaczął mnie gilgotać, a ja śmiałam się w niebogłosy.
-Chodź już.-złapałam się za brzuch i poszłam do kuchni. Rozlożyłam posiłek na talerze i wróciłam do stołu. Zayn siedział już naprzeciwko taty, a ja usiadłam naprzeciwko mamy.
-Jak w szkole Nina?
-A jak ma być? Dobrze.
-Jak długo już jesteście razem?-ojciec nie zamierzał kończyć. Typowy on.
-Rok.
-Jak masz na imię chłopcze?
-Zayn Malik.
-Malik, Malik. Nie znam nikogo takiego.
-Londyn jest duży.-dodałam widząc minę ojca.
-Prawda.-przyznał mi rację.
-Chodzisz z Niną do szkoły?
-Nie. Chodzę do London South Collegiate Institute.
-Mhm. Czyli do publicznej szkoły?
-Tak.
-Jakie masz plany po liceum?
-Odziedziczę salon samochodowy po moim dziadku.
-Czyli nie zamierzasz się dalej uczyć?
-Nie.
-Myślisz, że będziesz w stanie utrzymać rodzinę z tego salonu?
-Tak, tak myślę.
-Nadzieja matką głupich.-dodał tata.
-Przestań!-wstałam z krzestał i popatrzyłam na ojca.
-Nino, jak ty się zachowujesz?
-Tak jak powinnam już dawno temu.
-Nino, usiądź. Nie zapominaj w czyim domu jesteś.
-Och, dobrze, że poruszyłeś ten temat.
-Naprawdę?
-Tak, wyprowadzam się. Będę mieszkać razem z Zaynem. Mam dosyć tego jak traktujesz ludzi z góry tylko ze względów materialnych. Za tydzień oficialnie będę miała osiemnaście lat i nie macie nic do gadania. A co do Zayna, to jesteśmy razem od roku. Nawet tego nie wiedzieliście. Tacy z was rodzice! Macie tylko Jacka, od zawsze tylko go mieliście, dlatego zapamiętajcie raz na zawsze. Od dziś nie jestem już waszą córką!-odeszłam do stołu i skierowałam się do mojego pokoju.
-Nino, popełniasz wielki błąd.-usłyszałam jak tata rzuca sztućce na talerz.
-Córeczko, Nina! SKarbie wróć tutaj.-w głosie mamy ani trochę nie było słychać smutku.
Usiadłam na łóżku w pokoju. Poczułam się o wiele lepiej, ale nie zamierzam na nich patrzeć, ani ich spotykać.
Wyjęłam telefon ze spodni. Wybrałam numer przyjaciółki.
-Hej, co jest Nina?
-Alice, mogę u ciebie pomieszkać przez jakiś czas? Proszę, to ważne.
-Jasne. A co jest?
-Przyjadę do ciebie za jakiś czas. Wielkie dzięki.
-Dobra, będę czekać.
Wyjęłam dwie duże walizki i spakowałam w nie najwięcej rzeczy ile mogłam. W dwie dodatkowe torby spakowałam inne moje rzeczy.
-Puk, puk. To ja.-Zayn wszedł do środka.
-Podwieziesz mnie do Alice?
-Dobra, ale Nina, przemyśl to jeszcze. Twoja mama prosiła abym cię poprosił, żebyś została w domu.
-Oni nie mają nic do gadania.
-Jak chcesz, tylko żebyś tego potem nie żałowała.
-Uwierz mi, to najlepsza decyzja jaką dotąd podjęłam.
Uśmiechnęłam się pełna nadziei na to, co przyniesie jutro.
/
Tak więc to jest drugi rodział.
Jak wam się podoba?
Kolejny rodział w przyszłym tygodniu.
Wracam dzisiaj do inetrnatu, a od jutra znów szkoła.
Boże, za co???
To tyle.
Proszę, komentujcie, podawajcie adres bloga innym.
Kontakt: carmelek.natala@gmail.com
Natalie Malik.
Rozdział cudowny.
OdpowiedzUsuńI w pełni się z Tobą zgadzam. Za co musimy tak cierpieć? hehehe
Czekam na next.
Dominika.
boski czekam na nx
OdpowiedzUsuńRozdział boski.
OdpowiedzUsuńCzekam co będzie dalej. :)
Zostałaś nominowana do Liebster Awards. Więcej informacji na moim blogu: lovee-story-for-us.blogspot.com
OdpowiedzUsuńDominika.